11/14/2016

Support wihout desire|CD. Thomasa

Kolejny dzień. Myślałam, że głowa będzie bolała, ale nie. Odetchnęłam z ulgą. Już myślałam sobie o tym, jaki to będzie wspaniały dzień, przypomniało mi się o mojej wczorajszej rozmowy z chłopakiem.
- O Boże! - powiedziałam sama do siebie i złapałam się za głowę. Po chwili jednak zdałam sobie sprawę, że najlepiej o tym zapomnieć, a on i tak prędzej czy później albo go zabiją, albo sam ucieknie. Uśmiechnęłam się do siebie i wypiłam szklankę wody. Udałam się do łazienki, a to co zobaczyłam w lustrze przeraziło mnie. Potrzebowałam się odświeżyć. Wiadomo, jak to kobieta, potrzebowałam "chwili" dla siebie. Odprężyłam się i myślę, że dobrze mi to zrobiło. Zjadłam coś na szybko i od razu wyszłam. I tak było już za późno, a ja jak zwykle musiałam załatwić coś na mieście. Tym razem miałam w planach pomoc. Tak, pomoc. Przyjemnie było zderzyć się ze świeżym powietrzem. Już powoli dochodziłam do miejsca mojej dzisiejszej pracy, kiedy... Fuck, Thomas! Kiedy uświadomiłam sobie, że i tak mnie już zauważył, wzięłam głęboki oddech i nadal szłam przed siebie. Zauważyłam, że jego ręka krwawi.
- Witaj - no tak, jak mogłam liczyć, na to, że minie mnie bez zaczepki.
- Thomas... - nie było mnie stać na nic więcej. Pragnęłam uniknąć jego trudnych pytań. - Co Ci się stało? - nie wytrzymałam! Poza tym, chyba byłoby dziwne, gdybym nie zwróciła na to uwagi, to dopiero byłoby dziwne.
- To... nic takiego... - mruknął. W tej chwili zaciekawił mnie jeszcze bardziej, ale nie mogłam tego pokazać! Pokiwałam głową i ściągnęłam wzrok z jego ręki, która aktualnie i tak schowana była w kieszeni. Już go minęłam i odetchnęłam z ulgą, już miałam wchodzić do sklepu... - Nie radzę - spojrzałam na niego jak na kosmitę. - Te kobiety są szalone! - wskazałam na jego zakrwawioną rękę i rzuciłam pytające spojrzenie, a on pokiwał głową. Cholera! Głupio zrobiły, teraz ma podejrzenia! Mimo wszystko, zrobiły to po coś, dlatego musiałam to sprawdzić!
- Och, daj tą rękę - niechętnie, a może nie... podał mi ją, a ja delikatnie ją obejrzałam. Werbena... Muszę z nimi porozmawiać. Może wampiry zaczęły już działać, skoro takie środki bezpieczeństwa są konieczne. Niestety, jeśli już zaczęłam musiałam pomóc Thomasowi z ręką... - Mogę Ci ją opatrzyć, znam te kobiety i wiem co na Ciebie wylały...
- To jest szkodliwe?! - zapytał lekko podnosząc głos. Zapewne gdybym odpowiedziała twierdząco poszedł by do nich i własnoręcznie udusił.
- To zależy, ale raczej nie... Wiesz, staruszki z nich i boją się każdej nowej twarzy...
- Ty też - odparł.
- Co ja?! - nieco mnie tym zdenerwował.
- Też się boisz.
- Na pewno nie Ciebie! Nieważne... Chcesz pomocy, czy nie?! - zapytałam również podnosząc głos.
- Jeśli jeszcze się na mnie nie obraziłaś... - odpowiedział lekko unosząc kąciki ust. Przewróciłam oczami i weszłam do środka. Z Anastazją porozumiewałyśmy się tylko ruchem ust.
- Och! Po prostu daj mi tą zieleninę! Muszę mu teraz pomóc!
- Temu bałwanowi?! Im lepiej się stąd wyniesie, tym lepiej! W ogóle, najlepiej będzie jak skręcisz mu kark gdzieś za rogiem, albo wprowadzisz jakąś infekcję do tej rany! - wykrzyczała wściekła. Przyłożyłam teatralnie twarz do czoła i sama podeszłam po szafki po zioła, aby zaopatrzyć ranę chłopaka bez użycia magii...

 Thomas? 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz